piątek, 26 kwietnia 2019

0662. Fajne chwile - prosto z telefonu.

Cieplejsze dni mijają jakoś tak szybciej. Zdecydowanie.
Dni, kiedy budzi nas słońce, są wspaniałe, aż chce się żyć.
Zawsze jest coś do zrobienia. Spraw tysiące - mniej ważne i te ważniejsze !

W tym wszystkim przemyka gdzieś kwiecień, kilka dni dzieli nas od miesiąca Maj.
Jak mija kwiecień ?
* ciekawie, zbyt szybko i każdy dzień w kalendarzu, ma jakiś zapisek.
Pogoda sprzyja, a przy tym przyszedł w końcu czas na rolki,
długie spacery.. jest chwila aby wziąć aparat i ruszyć - to lubię najbardziej.

Ostatni dzień na uczelni, nie ma już wykładów, ćwiczeń.. po prostu koniec.
Na chwilę obecną jestem przed obroną, jeśli chodzi o pracę dyplomową - napisana,
jednak ciągle przed zaakceptowaniem ostatecznym.. (?) stresów mnóstwo.

Wielkanoc. Święta, święta i po świętach.. spędzone w domu rodzinnym !
a to ceni się najbardziej :) teraz, gdy mieszkam z Chłopakiem,
zdecydowanie doceniam każdą okazję na spotkanie z Rodzicami. Są najważniejsi.
To był cudowny czas, nasz czas. Całej naszej czwórki + pies. Święta idealne :)

Teraz... a teraz obecnie do załatwienia były urzędy, lekarz...
przede mną nowe wyzwanie, którego podejmę się wraz z nowym miesiącem.
Niby nie ma stresu, a jednak jest :) przecież, nie da się nic tak dosłownie olać.

* większość ciekawych chwil każdego dnia lubię sobie zapisać,
zapisać za pomocą zdjęć rzecz jasna ;) 
warto mieć przy sobie telefon, nigdy nie wiadomo co będzie warto uwiecznienia.
To były naprawdę, fajne chwile.

..wymarzone poranki - słoneczne, spokojne i z kawą..

..aparat w dłoń - wszystko rozkwita, więc warto łapać chwile..

..na chwilę obecną - przekwitły. Do zobaczenia za rok..

..przyjemne wieczory - coś dla ciała..

..przyjemne wieczory - coś dla duszy..

..nawet kolację łapie się do zdjęć..

..był czas, na odświeżenie włosów..

..Wyry - to miejsce tyle znaczy..

..obiad z ulubionym Wujkiem J..

..ulubiona przekąska..

..z czasów, gdy drabina była jeszcze z nami..

..studenckie spotkania - Paula u nas na nocce..

..M&M nasze ulubione śniadanie..

..Opole zachwyca..

..spacery..

..rolki z Olą - tyle lat w mieście rodzinnym, przyszedł czas na nas w Opolu..

..Zakończenie studiów - obiad w ramach uczczenia. Zyta, Paulina, Agnieszka, Monika i Ja..

..drukowanie w toku - praca dyplomowa pod pachę i czas na spotkanie z Panią Promotor..

..rolki z Maciem..

..cudowne spotkania..

..Leon. Tak spędziłam wielki czwartek ;)..

..wielki piątek z Tatą..

..ciąg dalszy piątku z Chrześnicą - słodyczowy piknik na placu zabaw..

..święta, święta.. kawa w ogródku z rodzicami i pierwsi goście..

..sobota..

..niedziela - Rusin !..

..z serii - zabrałam Macia do Czech, jednak nie dojechaliśmy do celu z powodu zimna :p..

..poniedziałek w Wyrach..

..mama z córką..

..Dyngus dosłownie mokry..

..ile można jeść jajek i innego świątecznego jedzenia - czas na Maca..

..nowa współpraca - zapowiedź następnego wpisu..

Pozdrawiam :)

piątek, 12 kwietnia 2019

0661. Spinam się - Obrona coraz bliżej.

Za rogiem pierwsza obrona w życiu !
~ do czerwca niby tak dużo, a za razem tak mało dni, które lecą zdecydowanie za szybko.
Już jutro *sobota, ostatni dzień na zajęciach/ ćwiczeniach. 
Zostanie tylko czas z … z pracą licencjacką i Panią Promotor :)


Jest stres. Stres i żal, że tak szybko to minęło. Fajny czas !
Nie zawsze - ale jednak. Gdzieś z tyłu głowy moment, kiedy dopiero wybierałam uczelnie
i składałam dokumenty, wahając się do ostatniej chwili nad kierunkiem.
Z drugiej strony gdzieś z tyłu głowy nerwy, które były przed każdym egzaminem,
złość, gdy w planie były zajęcia do godz. 20:00 i kombinowanie, co będzie gdy nie pójdę na ten wykład czy na te ćwiczenia. 


Praca dyplomowa napisana niekoniecznie do końca.
Muszę jeszcze napisać podsumowanie, skleić bibliografię i ogarnąć całokształt.
Wysłać do akceptacji. Na wszystko mam czas do końca kwietnia !
* koniec kwietnia, nie początek maja ze względu na wyjazd - Niemcy - Komunia święta.
Dam radę powtarzam. Skoro zaczęłam pisać, tak też skończę.

 A co jest najciekawsze ?
* mimo tego, że przecież sama piszę tą pracę, to czuję lęk przed programem
anty-plagiatowym.. dlaczego?
A dlatego, że podobno wykrywa nawet zdania podobne do siebie.. Hmm..
Ciekawe czy myślę z kimś podobnie ;)

Jeśli chodzi o samą obronę, nie boję się pytań dotyczących mojej pracy,
zdecydowanie stresuję się pytań z drugiej kategorii - czyli tych dotyczących
całego toku moich studiów. Troszkę tego jest. 
Sam dzień - pewien dzień czerwca ! tego boję się najbardziej.
Szczerze ? - pewniej czuję się na egzaminach pisemnych, niż tych ustnych,
jakoś odbiera mi mowę przed komisją.

Zostało mi jeszcze kilka dni. Codziennie mówię sobie - że będę działać,
a tymczasem co ? znajduje się tyle ważnych/ mniej ważnych spraw do ogarnięcia.
Na chwilę obecną wolałabym zatrzymać czas, a tym samym być już po :)

* a w maju... zrobić potrzebne zdjęcia, oddać kartę obiegową,
po akceptacji pracy - wydrukować ją i obrobić, oddać w e-seminarium,
oddać do dziekanatu.. spraw tysiące !

Jak to jest z obroną pracy dyplomowej?
Potrzebny jest ten lęk i strach przed nieprzewidzianymi pytaniami?
Czy znacie kogoś kto się nie obronił?


Pozdrawiam.

niedziela, 7 kwietnia 2019

0660. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Szok i niedowierzanie ! a może jest to normalne ?
bo przecież, takie mamy czasy. Prywatne firmy mają prawo ?

Wiadomo jak to działa. Obce/nowe miasto, brak rodziny - znajomych
każdy kąt odkrywany/poznawany. Brak szans na pracę w firmie państwowej,
więc czas na firmy prywatne.

OK. więc trzeba działać ! 
przełom marzec - kwiecień i ta chęć podjęcia pracy na dłuższy czas.
Pracy normalnej, stabilnej - wymagam wiele?

Uważam, że puki jestem młoda, nie mam dzieci to warto próbować
i szukać swojego miejsca.
Przeglądanie ofert pracy i traach. JEST i ona.


Znam ich. Byłam pewna, że firma jest solidna jeśli chodzi o swoich pracowników.
Tyle lat na rynku... a jednak zmieniają się, tak jak zmieniają się czasy.
Telefony - wymiana wiadomości. Spotkania i dobre wrażenie.
Dobre wrażenie obustronne - no przecież to takie ważne.
Zapowiada się ciekawa praca - myślałam..

Warunkiem zatrudnienia było zarejestrowanie się w Urzędzie Pracy,
aby firma mogła dostać dofinansowanie. Oczywiście, przytaknęłam.

* Dostałam plan na najbliższy tydzień, aby chodzić/dojeżdżać
i zapoznać się z działaniem firmy, z obowiązkami i z personelem.
Byłam zachwycona. Byłam...
---------------------------------------------------------
"obiecanki cacanki a głupiemu radość"
Dosłownie. Tak mogę podsumować późniejszy przebieg akcji.


Papierologia ! tak na nią psocimy, a jest taka ważna.
Gdy zobaczyłam Panią z przygotowanymi dokumentami, ucieszyłam się
- pomyślałam - w końcu się udało, poważny krok. Podejmę się tego.

Tak jak się ucieszyłam, tak mina mi zbladła !
wolontariat? dwa miesiące + tydzień, kiedy chodziłam, aby wszystko poznać.
Kpina. Zakres obowiązków taki, jak ma pełnoprawny pracownik,
godziny i dni pracy również pełne + soboty :] bez wypłaty.

OK. Podjęłabym się wolontariatu w formie pracy i co dalej ??
nie miałabym pewności, że po dwóch miesiącach zostanę w firmie.

Nie wymagam wiele, ale zapłata za to,
że wykonało się swoje obowiązki, straciło/poświęciło czas,
bo przecież w tym czasie mogą trafić się inne oferty i to płatne.
Jeśli chodzi o sprawy finansowe - nie wymagam wiele..
jednak jako wolontariusz pracować też nie będę.
Wolontariat ? Na wolontariat to mogę się udać do harcerstwa.
 Wiecie jak się poczułam?
* jak gó__o. Jak typowa studentka, która jest na utrzymaniu rodziców.
Pomylili się. To już nie ten wiek.
----------------------------------------------
Całe szczęście, że mogę żyć spokojnie z oszczędności,
które wypracowałam w poprzednich latach - opłacało sie życie chomika :) :)
------------------------------------

Inaczej z zewnątrz, inaczej wewnątrz.
Wszystko pięknie ładnie - wydawało się !
A jak już poznaje się życie firmy... dosłowny szok.

No jak tak można, j a k ?
Przecież każdemu należy się szacunek.
Czy dobrze zrobiłam nie podejmując się tego śmiesznego wolontariatu?
A może Was spotkało coś podobnego?

Nie poddaje się ! :) 
 Pozdrawiam.