piątek, 3 listopada 2023

0798. Pewnego dnia w czerwcu - nasz ślub.

 Pewien czerwcowy dzień, a właściwie dwa dni - tego roku '23.
Gorący czas. Rodzinny, stresujący i czas leciał jakoś tak za szybko,
a może po prostu za dużo było do załatwienia. 
Tu paznokcie, tu brwi.. zajrzenie na salę, która na szczęście jest bardzo blisko domu.
Winko, wódka - wszystko do ułożenia po swojemu ;) 
oraz upominki dla gości i inne dekoracje..







Wieczór, 25.06 - wizyta sąsiadów, którzy postanowili "na szczęście" rozbić kilkadziesiąt starych talerzy,
abyśmy my jako przyszli Państwo Młodzi posprzątali jak należy :)
..co jak co, wieczór był to miły, pełen śmiechu.
Dłuuugi przede wszystkim, bo sąsiedzi z rodzinką imprezowali do godziny 23.
..my pożyczyliśmy sobie dobrej nocy i każdy poszedł w swoją stronę - wiadomo.
Aby obudzić się w swoich rodzinnych domach i dobrze rozpocząć TEN DZIEŃ.




24.06 - Nasz dzień.

Bez problemu obudziłam się przed 6 rano i byłam wyspana :)
..bardzo w euforii, że nastał ten dzień. Pierwsze co zobaczyłam, to wiszący welon
i suknia ślubna. To był ten dzień - kiedy wiedziałam bez zastanowienia co na siebie włożę ! :)
Zaglądam przez okno - Ooo nie ! gdzie to czerwcowe słońce.. przecież jest ponuro, zimno i deszczowo.
Humor opadł.. zjadłam śniadanie, wypiłam kawę - o dziwo ! wcześniej byłam pewna, że tego dnia rano
nie zjem nic. Aaa jednak :) przeżyłam to na spokojnie.










W deszczu Tata zawiózł mnie do fryzjera..
Tam spędziłam jakiś czas, myśląc jak to będzie i czy na pewno wszyscy zaproszeni goście przyjdą.
Przyszli :) ..kontaktując się z rodzicami, dostałam info, że byli w kościele zobaczyć dekoracje wykonane przez Panią florystkę i odebrać bukiet ślubny. Tu mama zaczęła się stresować, że może nie spodoba mi się on, ponieważ często "wydziwiałam". Oczywiście, spodobał się :)

Luźna chwila w domu, wesoły klimat, który wprowadzał wujek R. i mój Brat, który swoją drogą był świadkiem. Ostatnie dekoracje i przyszła Pani fotograf. 
W czasie pamiątkowych zdjęć, dostałam info, że w hotelu jest już M. z rodzinką
i też zaczynają się szykować. Wtedy przyszedł lekki, pozytywny stres :)





Czas na kościół..
Przepiękna chwila ! pełna wzruszeń, łez i pięknych wspomnień.
Na wejściu, czekając z Tatą na rozpoczęcie witałam gości z uśmiechem ! 
Każdy nasz gość wyglądał pięknie, każdy był uśmiechnięty
i czułam od nich mnóstwo pozytywnej energii.

Gdy usłyszałam głos Dominiki, która poprowadziła pięknie oprawę ślubu,
rozpoczęła od "Tylko mnie poprowadź" - pojawiły się łzy
i rozpoczęłam z Tatą tą drogę :)
..było pięknie ! ..idąc naszą długą drogą w kościele, uśmiechałam się do gości i starałam się popatrzeć na każdego. Gdy zobaczyłam najstarszego Wujka, na którego obecności bardzo mi zależało,
łzy pociekły jeszcze bardziej.. zbliżając się już do M.
Na koniec Dominika zaśpiewała "Maryjo śliczna Pani" i w tym momencie, popatrzyłam na bukiet,
gdzie przyczepione miałam zdjęcie mojej Prababci, Babci i Chrzestnego.. łez nie było końca.

Ślubu udzielił nam Ksiądz Wojciech, którego - to był pierwszy udzielany ślub.
Piękna chwila dla niego i dla nas. Kazanie było o łodzi, w której od tamtego momentu płyniemy razem.
..Ksiądz otrzymał od nas pamiątkowe zdjęcie, wino i ogrom podziękowań. 
Na dzień dzisiejszy kontakt z naszym księdzem mamy doskonały. Takich nam trzeba.





Do kościoła przyjechał również mój Przedszkolak, jako reprezentant mojej grupy !





Na sali ! było idealnie.
Wystrój sali, orkiestra - i znajomy Pan Sebastian, który wspominał jak byłam mała i tańczyłam na jego pierwszych prowadzonych weselach, więc uznał, że na moim musi dać czadu :)
dał czadu !
Jedzonko przepyszne, słodki stół wyśmienity - z opowieści gości, bo oczywiście z  niego nie załapałam się na nic ;) wiejski stół, który był najbardziej oblegany.
Wszystko się udało. Tort - idealny, nawet patrząc na to, że nie lubię tortów.
Był również pierwszy taniec, którego uczyliśmy się sami
- w dniu wesela wyszedł nam najlepiej.
bez pomyłki. 







Zabawa ogólna była świetna, orkiestra dała czadu ! goście dopisali.
Jedyne o czym zapomniałam, to - to, że o godzinie 22, miały być zimne ognie wspólnie z gośćmi..
ale niestety zapomniałam i odbyło się to o 23..
Szkoda, bo zupełnie mało pamiętam ten moment..
Oczepiny jak oczepiny, udały się i było wesoło i zgodnie.
Zabawa na sali trwała do godz. 4:00, połowa gości pojechała do domów,
a druga połowa spała z nami w hotelu :) spała - nie spała.
Poszłam się wykąpać do naszego apartamentu, przebrana w piżamę zaglądam za drzwi na salę kominkową, a tam mój M. nasi świadkowie, troszkę innych gości i nadal bawią się w najlepsze :)
Koniec końców spaliśmy z 3/4 godziny.

Następnego dnia powitał nas piękny, słoneczny dzień - w hotelowej restauracji zjedliśmy
z gośćmi śniadanie. Po nim pożegnaliśmy troszkę gości,
a następnie poszliśmy na salę zabrać "co nasze".

Poprawiny odbyły się w ogródku u rodziców mojego M.
była z nami rodzina. Czas spędziliśmy miło.
Siedzieliśmy i wspominaliśmy wczorajszy dzień i wieczór. Śmiechu było co nie miara.







To był piękny, wyjątkowy dzień !
Wszystko udało się tak, jak chciałam.

24.06.2023 r. (sobota)






Pozdrawiam :)