Były to inne święta - dało się odczuć.
Inne przez to, że tradycyjnie Lanego Poniedziałku nie spędziliśmy
na Śląsku, gdzie niezależnie od pogody lalibyśmy się obficie..
Podtrzymując tradycję rodzinną od "x" lat :)
niestety.. nie tym razem, przez zarazę nie udało się !
..ale jak to wujek stwierdził - nadrobimy w innym terminie, najważniejsze zdrowie.
* mimo to, tego mi żal w te święta..
Szczęśliwa jestem, że udało mi się Wielkanoc spędzić w domu rodzinnym.
To jest dla mnie najważniejsze :) nasza czwórka przy Wielkanocnym stole
+ pies :)
Do rodziców przyjechałam już wcześniej, aby pomóc mamie
jakoś to wszystko ogarnąć ;)
i co ? skończyło się tylko na pomocy w sprzątaniu,
ponieważ maratonu zakupowego nie było.
Daliśmy radę ! były święta.
Było śniadanie Wielkanocne..
wszystko się udało ! w naszym składzie.
Można ? można.
* pogoda tak dopisała, że korzystaliśmy z każdego promienia słońca !
..a na ogródku pograliśmy nawet dwie partie w chińczyka.
Szczerze mówiąc, za szybko minęły te rodzinne, leniwe dni.
..tyle czekałam, aby wypić kawę w ogródku..
..każdy czas urozmaicał nam nasz czworonożny przyjaciel..
..ten mały też !
..po jajka !
..nikomu nie zaszkodzi..
..a taki widok na góry.. śnieg?
..początkowo myślałam, że tacie pomyliły się święta !
..ich obecność obowiązkowa !
..babka też musiała zaszczycić obecnością..
..jak święta to i ubranie eleganckie, mimo - że od 3 tygodni każdy nosił dres..
..jak rodzinnie - to rodzinnie..
..Chrześnica mi rośnie jak na drożdżach..
..rysunki na pamiątkę być muszą. Zbieram je wszystkie pokażę jak będzie już duża.
..było miło. Na chwilę obecną wracam z M. do Opola - do naszej codzienności.
Pozdrawiam :)