Jesień trzeba jakoś przetrwać.. mimo, że nie lubię tej pory roku,
to zachwycam się tym co w koło daje przyroda :)
Te piękne kolory liści drzew ! i wrzosy.
Na balkonie nie ma już mięty, bazyli..
kwiaty też jakieś liche.
Surfinie, które tak bardzo kojarzą mi się z dzieciństwem i z Prababcią
- już nie zdobią balkonu, zostało jeszcze troszkę Pelargoni, te zaś kojarzą mi się z Babcią.
Czas dodać coś nowego. Tym bardziej, że miesiąc temu byliśmy na Mazurach
i tam nabyliśmy donice ;)
..tak, tak nie ma to jak pamiątki - z weekendu ;) w postaci donicy.
Skoro była donica, która nabrała swojej mocy stojąc kilka dni pusta,
to pewnego dnia po pracy - otwieram balkon a tam niespodzianka od M. !
ziemia i piękne wrzosy.
* Zakasałam rękawy i do pracy..
małe, a cieszy :)
..wrzosy, wrzosy ! uwielbiam najbardziej.
Będąc na weekend w domu rodzinnym, zaglądnęłam do ogrodniczego,
w którym pracuje Ciocia. Co stało się dalej? - prowadząc rower pożyczony od Taty,
szłam do domu z długą, drewnianą osłonką z wrzosami na bagażniku.
Komedia, jak długo pokonywałam tą drogę ;)
Jednak takie prezenty cieszą bardzo.
Na chwilę obecną, codziennie rano, gdy odsłaniamy rolety
cieszy nas widok wschodu słońca, a dodatkowo wrzosy.
Coś pięknego :)
Osłonka jest ładna i praktyczna. Teraz goszczą w niej wrzosy,
za jakiś czas znajdziemy w niej mięte, bazylię itp.
Teraz cieszymy nasze oko takim widokiem :)
Pozdrawiam :)