sobota, 16 stycznia 2021

0759. Styczniowa codzienność.

 Drugi tydzień styczna mocno przeminął, 
a mi zdecydowanie sprzyja - na chwile obecną ! ten rok. TFU TFU - oby tak dalej.
Czas leci jakby za szybko i dni już są dłuższe.

* Sylwestrowa noc była mocno... naturalna :) jak na ten czas.
Spędziliśmy ten wieczór we dwójkę, ciesząc się chwilą. Tym co mamy
i zastanawiając się co przyniesie Nowy Rok.
..oczywiście o północy przez duużą mgłę fajerwerek nie widzieliśmy prawie wcale,
ale szanując zwierzaki odpaliliśmy sobie symbolicznie zimne ognie + szampan wznosząc toast.



* dni głównie pochłania praca, ale dobrze - że jest. Chociaż głowa czasem pęka w szwach,
to cieszy mnie widok tych małych 3-4 letnich istot i fakt,
że w każdy poniedziałek mówią - że za nami tęsknili.


* w święto Trzech Króli odwiedziliśmy moich rodziców i Brata.
Jest to dla nas ważna data, bo każdego minionego roku świętowaliśmy 
urodziny Babci.. tam zaskoczyła nas zima, kiedy w Opolu jeszcze jej nie było. :)


W styczniu zaskakuje mnie mój M. 
w sumie to już od końca grudnia - z wiadomych przyczyn ! :)
postawił na modne w tym sezonie morsowanie. Udało mi się nawet raz wyskoczyć z nim..
było MEGA ! mega zimno, ale tym samym przyjemnie.
* dotleniłam się, a wyskoczyć tak jak wspomniałam to udało mi się pod względem spacerowania,
a nie morsowania ! jestem za słaba. Dlatego szacun wielki dla wszystkich morsujących
i budujących przy tym swoją odporność.


W przedszkolu w którym pracuję jest zasada, że stawiamy na wychodzenie na powietrze.
Kiedy tylko pogoda na to pozwala, np. nie pada deszcz, jest dobra jakość powietrza 
i nie ma mrozu do -10 to mamy zielone światło :)
* W tym tygodniu nasze dzieci załapały się na ogrom śniegu ! ależ to była radość.
..i oczywiście hasło .. ulepimy dziś bałwana ! :)


Taak, taak jestem zajarana pracą w przedszkolu na maxa !
Sklepy papiernicze stały się moim hitem i uzależnieniem :)
drukuję, koloruję i wycinam czy to w tygodniu czy w weekend..
czasem zapytam M. czy nie ma tego dość.. ale chyba nie ma skoro dzisiaj dostałam przyśpieszony prezent urodzinowy - laminarkę ! myślę, że jest to urządzenie - przyjaciel, każdej przedszkolanki :)


..a w całej euforii dobrych momentów kulminacją było spotkanie z moim Bratem !
wiecie jak to jest kiedy mamy siebie nawzajem :)
* kiedyś wojna na okrągło, teraz jedno za drugim w ogień by skoczyło.
Dobrze, że mamy siebie.

Może będzie tak dobrze na dłużej niż trochę ?

Pozdrawiam :)

8 komentarzy:

  1. U mnie też pełno śniegu, w końcu zima do nas zawitała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż trudno uwierzyć, że w tym roku tyle śniegu a u mnie dzisiaj nawet -10 na zewnątrz! Już dawno nie było takiej zimy :)
    Ja mam zamiar wybrać się w końcu na morsowanie, mój chłopak morsuje już do kilku lat, wiec raz się z nim zabiorę :D

    zofia-adam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Również spędziłam sylwestra we dwoje i był to najlepszy Sylwester, jakiego miałam okazje przeżyć :)
    Też pracuję w przedszkolu, ale praca w ogóle się nie przyczyniła do tego, że uwielbiam sklepy papiernicze, ponieważ kochałam je od zawsze :D
    Podziwiam dzieciaki za to, że nie patrzą na mróz, tylko świetnie się bawią na dworze :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Doceniam to że Panie z przedszkola dbają o dotlenienie się dzieci. U mnie niestety nie pomagają ubierać się dzieciom i syn któregoś dnia poszedł na spacer w cienkich spodniach przy minus pięć. Skończyło się katarem niestety.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oh jak ja zazdroszę tego śniegu 😍

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny pozytywny wpis. Zazdroszczę wychodzenia do pracy, ja akurat jestem w ciąży i już ze zniecierpliwieniem oczekuję na poród, tak by się chciało już móc normalnie funkcjonować, a wyjście do pracy, do ludzi - marzenie ;) Ale muszę póki co na to jeszcze trochę poczekać. Mój Sylwester był podobny do Twojego, chyba większość ludzi w tym roku tak miała.

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie również sylwester był tylko we dwoje, zresztą każde zeszłoroczne święta też. Powiem Tobie, że były to najfajniej spędzone przez nas momenty: bez spiny, że nie zdążymy z prezentami/ na wieczerzę/ na śniadanie wielkanocne itp.
    Ja braci mam aż dwóch, z jednym darłam koty niesamowicie w dzieciństwie, za drugim w ogień bym skoczyła. A teraz w dorosłym życiu? Ten najlepszy brat na świecie, oddalił się zupełnie i kontakt mamy sporadyczny. Za to ten najgorszy w dzieciństwie, gdy wpada w odwiedziny, to cieszę się jak dziecko. Jak widać los jest przewrotny i gdyby ktoś powiedział mi jeszcze dziesięć lat temu, że tak będzie to w życiu bym nie uwierzyła! :D

    OdpowiedzUsuń